Berlinie – czy znów się polubimy?
Berlin – stolica Niemiec położona 150km i jakieś dwie godziny jazdy od mojego Szczecina. Kiedyś byłem corocznym gościem tego miasta, szczególnie podczas jarmarków bożonarodzeniowych, których klimat swoją drogą jest magiczny. Nie ma jak tamtejsze grzane wino ogrzewające dłonie, przygrywające kolędy, ulice przystrojone w lampki i pruszący z nieba śnieg. No, ale dziś nie o tym 🙂
Później o Berlinie zapomniałem na dość długi czas, a myślałem o nim tylko jak o miejscu wylotu, gdy szukałem tanich biletów lotniczych.
Tak to sobie przez jakiś czas leciało, aż w kwietniu pojawiła się dobra okazja, by Berlin znów odwiedzić.
Jak było? Krótko, ale naprawdę fajnie!
Berlin – co można zobaczyć w pół dnia?
Berlin to ogromne miasto i nie sposób zwiedzić wszystko w pół dnia, a szczególnie jeśli poprzedniej nocy świętowało się urodziny znajomego 😉 Ba, jest to niewykonalne! Dlatego też nie zobaczycie tu dziś niestety np. Bramy Brandenburskiej, ale i tak mam dla Was kilka naprawdę fajnych punktów na mapie tego miasta, które przewinęły się podczas spaceru ze znajomymi. A do tego, prawie na końcu, będzie prawdziwa wisienka na torcie.
Aha, no i jak wiecie, uwielbiam dobrą kawę. Być w Berlinie i nie skoczyć do dobrej kawiarni? Nie może być! Dlatego o tym, też sobie dziś pogadamy.
No, to cofnijmy się w czasie i chodźcie ze mną na wiosenny spacer po stolicy Niemiec 🙂
Parki nad Sprewą i pałac Bellevue
Dzień zaczynamy od domowej kawy, udania się na stację S-Bahna i kupna Brandenburg-Berlin Ticket.
To taki bilet, który pozwala na korzystanie z dowolnego miejskiego środka transportu w regionie Brandenburg, przez prawie cały dzień. Standardowo dla 5 osób w cenie 23 euro – polecam mocno, bo to najtańszy i najwygodniejszy sposób na przemieszczanie się po Berlinie.
Jak już się zaopatrzyliśmy, to pojechaliśmy na spacer do parku Park am Präsidentendreieck, gdzie mieszkańcy odpoczywają nad brzegiem Sprewy i mogą w ciszy i spokoju oglądać przepływające stateczki. Samo miejsce ma fajny i spokojny klimat.
Po kilku minutach spaceru przeszliśmy przez most, w stronę pałacu Bellevue, który powstał w 1786 roku, a obecnie pełni funkcję rezydencji prezydenta RFN i odbywają się w nim różne ceremonie. No, my akurat na żadną nie trafiliśmy, chociaż byliśmy dobrym powodem do zorganizowania takowej 😉
Idąc dalej przed siebie i skręcając w prawo za pałacem, dojdziemy za to do parku miejskiego Englischer Garten.
Monbijou Park
Troszkę zmęczeni, wsiadamy w S-Bahna i jedziemy w stronę centrum. Wysiadamy na stacji Henriette-Herz-Platz i idziemy do Monbijou Park, który w kwietniu, gdy wszystko rozkwita na wiosnę, jest po prostu przepiękny. No i można poczuć się jak w „Little Japan” 😉
Różowe wiśnie, błękit nieba, zielona trawa i odpoczywający berlińczycy, którzy spędzają leniwe niedzielne popołudnie np. na czytaniu książki w cieniu drzewa. Czego chcieć więcej?
Coffee break w kawiarni The Barn
Część z Was już na pewno wie, że jestem trochę coffee freakiem, a dzień bez dobrej kawy, to dla mnie dzień stracony. Jestem tak w to wciągnięty, że potrafię przekopać pół internetu w poszukiwaniu tej jednej jedynej, której ziarna zamówię sobie do domu.
By the way, wiecie, że w kawie można wyczuć więcej związków aromatycznych, niż w winie?! Dlatego bardzo się ucieszyłem, gdy dowiedziałem się, że palarnia z której zamawiam czasami znakomitą kawę, ma swoją siedzibę w Berlinie. No po prostu nie mogłem się tam nie pojawić!
A co piłem? Kawę z Rwandy zaparzaną w chemexie (czyli czarna, metoda przelewowa) i była odjechana. Totalne szaleństwo na kubkach smakowych, cudeńko, czad. Jeśli będziecie mieć okazję, to spróbujcie.
Plus po drodze do The Barn, można nawet poczuć się troszkę jak w Paryżu. Bo gdzie indziej jak nie tam, zobaczycie takie budynki, kobietę z bukietem kwiatów w ręce i brukowaną uliczkę? No przecież nie w Berlinie 😉
No i adres kawiarni The Barn dla spragnionych smacznej kofeiny: Auguststraße 58.
Katedra w Berlinie
No dobra, to teraz moi drodzy, czas na główny gwóźdź programu – katedrę w Berlinie! To jedno z tych berlińskich miejsc, które należy zobaczyć, bo jest jedną z wizytówek miasta. Budowę skończono w 1905 roku, a katedra powstała w stylu późnego włoskiego renesansu i kurcze, robi wrażenie tymi swoimi kopułami, rozmachem i detalami.
Gdy tylko wyszliśmy na bulwar nad Sprewą, ukazał nam się widok dobrze znany z berlińskich pocztówek. Mam na myśli przepływający statek wycieczkowy, a w tle katedra 🙂
Przechodząc przez most, z którego zrobiłem powyższe zdjęcie, dojdziemy do małego parku przy katedrze. Wygląda na fajne miejsce, by sobie klapnąć, odpocząć i pozachwycać się architekturą. Ja niestety nie miałem okazji sprawdzić, bo trzeba było nadążyć za innymi. Ot, trudne życie fotografa 😉
Za to budynek powoduje efekt „wow”, szczególnie stojąc kilka metrów od niego i patrząc w górę. Spróbowałem to oddać na zdjęciach i mam nadzieję, że choć troszkę mi się udało?
No i nie mogłem zdecydować się z wyborem zdjęć, więc z przyjemnością pokażę Wam prawie wszystkie, które jej zrobiłem. Tak mi się spodobała ta katedra 😀
Berliner Fernsehturm (wieża telewizyjna w Berlinie) i Alexanderplatz
Lecimy dalej w stronę Alexanderplatz i kolejnego mega-turbo-znanego miejsca, czyli wieży telewizyjnej w Berlinie. Ta widoczna jest z wielu miejsc w mieście i bez żadnego wysiłku góruje nad pozostałymi budynkami. Inne budynki i cuda architektoniczne Berlina nie mają do niej nawet startu, bo… wieża ma wysokość 368m, przez co jest czwartym najwyższym obiektem w Europie.
Z zaobserwowanych przeze mnie, niesamowitych ciekawostek: fajnie odbija się w szybach 😉
Bonus – filmowe fotki!
Zapytałem Was w story na instagramie, czy chcielibyście, bym wrzucił do posta bardziej miejskie, trochę jak z filmu fotograficznego zdjęcia Berlina. Powiedzieliście, że tak! Ekstra 🙂 (a jeśli macie konto i jeszcze mnie nie obserwujecie to zajrzyjcie w wolnej chwili na mój instagramowy profil, bo codziennie wrzucam tam coś nowego).
Nieczęsto robię takie zdjęcia, ale Berlin był idealną okazją, by troszkę się spróbować w takich warunkach. Było mało światła, interesujący ludzie i fajny klimat miejsc – szczególnie na dworcach metra i S-Bahnu. Więc hej, dajcie znać jak się Wam takie klimaty podobają! 🙂
Berlinie – było super!
To tylko pół dnia i kawałek poprzedniego, ale było naprawdę ekstra. Niby nie zobaczyłem wiele, ale udało mi się polubić z Berlinem na nowo i wiem, że będę chciał pojechać tam jeszcze nie raz. Zostało mi kilka miejsc, które naprawdę bardzo mocno chcę zobaczyć, a opuszczone lotnisko Tempelhof jest na czele tej listy. Wiosenny (i pewnie też jesienny) Berlin urzeka, więc jeśli macie wolną chwilę, to pomyślcie nawet nad jednodniową wycieczką do stolicy Niemiec. Myślę, że warto.
A wy, byliście w Berlinie? Co się Wam najbardziej podoba?
A może dopiero planujecie się wybrać?
No i dajcie znać, co myślicie o fotkach z bonusa 🙂
Trzymajcie się,
Daniel
Thank you for your reading. Join the conversation by posting a comment.