Chorwacka Pula – miasto, które pozytywnie mnie zaskoczyło
Czy siedząc w pracy patrzysz co 5 minut za okno i myślisz o tym, że fajnie byłoby wyrwać się gdzieś na weekend? A jakby tak zamiast nad zimne polskie morze to do ciepłej Chorwacji? Jak dobrze pójdzie to citybreak w Puli ogarniesz nawet bez brania urlopu. Brzmi kusząco? To zapraszam na wycieczkę po tym uroczym i odrobinę kontrastowym portowym mieście.
Chorwacka Pula to nie aż tak duża mieścina położona w północnej części kraju na półwyspie Istria. Historia miasta jest dość ciekawa, bo było ono pod panowaniem m. in. Rzymian, Wenecjan, czy Bizancjum i widać to mocno po naprawdę interesującej architekturze i zabytkach, których niejedno miasto może pozazdrościć. Czego nie wiedziałem wcześniej, a podpowiedziała mi niezastąpiona Wikipedia to fakt, że w pewnym momencie z 30 tys. mieszkańców zrobiło się ich 300 (This is Pula!) przez liczne epidemie dżumy. To tak jakby w Szczecinie mieszkały teraz 4 tysiące osób, nieźle. W każdym razie…
Jak się dostać do Puli / Chorwacji?
Opcja nr 1. Chyba każdy z nas słyszał od znajomych opowieści o tym, że pojechali na wycieczkę samochodową po Bałkanach i były to wakacje tak udane jak stare części Gwiezdnych Wojen. Nie wiem jak wy, ale ja już podczas słuchania tych historii snułem plany kiedy i z kim tam pojadę. Jednocześnie było mi smutno, że nikt mnie tam jeszcze nie zabrał. Fakt, nie udało mi się zorganizować takiego wypadu do tej pory, ale jak się nie może w jakiś sposób, to wpada się na inny pomysł.
Opcja nr 2. Lecimy np. na weekend żeby zobaczyć czy ta Chorwacja to się nam w ogóle spodoba. Szukamy tanich biletów i przez brak czasu ograniczamy się do zwiedzenia jednego miasta i okolic. Udało mi się upolować bilety lotnicze w dwie strony z Berlin Tegel do Puli za śmieszne 178zł. To w sumie mniej niż za przejazd PKP na trasie Warszawa-Gdańsk-Warszawa, serio PKP, serio? Lotnisko w Puli jest położone kilka km za miastem i jedyne możliwości by dostać się do centrum to:
- autobus sprzed terminala za 3 euro
- taksówka kosztująca 20-25 euro (co dla jednej osoby jest już niestety sporym wydatkiem)
#CoWażne doliczcie sobie czas na kontrole paszportowe tam i z powrotem, tak spokojnie z godzinkę trzeba odstać.
#CoWażne2 waluta Chorwacji to kuny (cały czas mnie to bawi), ale w sporej ilości miejsc zapłacimy bez problemu w euro lub kartą. Ale i tak lepszym rozwiązaniem niż wymiana PLN->EUR w Polsce i później w Chorwacji EUR na kuny, będzie wymiana na miejscu PLN-> kuny. Ja niestety o tym wcześniej nie wiedziałem. Nie ma za co!
#CoWażne3 taksa z powrotem jest już tańsza, bo za 15 euro. Pod warunkiem, że zamówicie ją np. dzień wcześniej.
Chorwacka Pula, co zobaczyć?
Masz ochotę na spacer po klimatycznych uliczkach i pyszną pizzę? Nie ma sprawy! Może jednak wolisz podziwiać rzymskie zabytki skąpane w pomarańczu zachodzącego słońca? Da radę! A jak Ci się znudzi to możesz też wziąć ręcznik, zestaw do nurkowania i wyskoczyć na kąpiel w turkusowej i niesamowicie czystej wodzie morza Adriatyckiego. Brzmi super, a to jeszcze nie wszystko, co Pula ma do zaoferowania.
Chorwacka Pula i stare miasto
Spacer po Puli warto zacząć od starej części miasta i powoli przyswajać widok obdrapanych kamienic rodem z Włoch. Jak to powiedziały moje koleżanki „są tak brzydkie, że aż ładne” i trudno mi się nie zgodzić, uwielbiam takie klimaty. Warto rozglądać się i poszukiwać architektonicznych detali, zajrzeć w wąską uliczkę, usiąść na moment na przerwę na kawę czy piwo (a to chorwackie jest naprawdę bardzo smaczne). Najzwyczajniej w świecie chłonąć klimat miasta i cieszyć się wakacjami od życia.
Chorwacka Pula i panorama miasta
Jak już przejdziemy się po starym mieście to warto dla odmiany zobaczyć jak wygląda ono z góry. W tym celu należy kierować się do zamku (ul. Gradinski uspon 10), który niczym specjalnym się nie wyróżnia i nie warto go zwiedzać. Za to widok na panoramę Puli jest całkiem przyjemny. Szczególnie podoba mi się tu połączenie przemysłowo-portowej części, dachów starych kamieniczek, zabytków i Adriatyku.
Na wzgórzu znajdują się ruiny małego teatru rzymskiego, które są de facto skromną przystawką przed daniem głównym, które właśnie wjeżdża na Wasze monitory.
Chorwacka Pula, a rzymska architektura
Świątynia Augusta została wybudowana w I wieku, ale jak wiele pięknych budowli, trafił ją szlag podczas II wojny światowej. Na szczęście udało się ją odbudować po wojnie i wciąż można ją podziwiać. Głupio też będąc w Puli nie rzucić okiem na Łuk triumfalny, który jest pięknie zdobiony, czego – zabijcie mnie – nie widać na zdjęciu. Niestety, ja też nie mam pojęcia czemu nie zrobiłem fotki w ciągu dnia.
Amfiteatr
Ten kawał pięknej rzymskiej architektury zasługuje na osobny akapit, bo to jest naprawdę coś. Być w Puli i nie zobaczyć ichniejszego „koloseum” to jak w ogóle tam nie być! 😉
Szczerze to nie wiem czy rzymskie koloseum wywarło na mnie większe wrażenie, ale na pewno było ono porównywalne do tego, co zobaczyłem w Chorwacji. Amfiteatr był kiedyś oczywiście areną walk gladiatorów, mógł pomieścić 23 tysiące widzów. Składa się ze 104 arkad i ma wymiary 132 na 105 metrów. Nieźle, nie? Jak bardzo jest ogromną i ciekawą budowlą starałem się choć trochę oddać na zdjęciach, sami oceńcie czy mi się udało.
Co najlepsze, w amfiteatrze odbywają się co jakiś czas koncerty i tak można było już np. posłuchać tu Eltona Johna, Seala, czy Stinga. Powiem Wam, że nawet jakby następny koncert dawała tu nawet Mandaryna ze swoim Evry Night (znacie?), to ja chcę tu być i to przeżyć. I koniecznie o zachodzie.
Nabrzeże podczas i po zachodzie słońca
Jak już zobaczymy i nacieszymy się amfiteatrem to warto ruszyć z powrotem w stronę starego miasta i przejść się wzdłuż nabrzeża. Chorwacka Pula to portowe miasto, więc uświadczymy tu stocznię, cumujące statki, siatki rybackie i marinę. Kołyszą się tam w rytm fal jachty za miliony monet. Zaopatrzcie się w piwo, wino czy cokolwiek lubicie i chodźcie ze mną na spacer w blasku promieni chorwackiego słońca.
Co ciekawe, z Puli można popłynąć jednym z tych drogich jachtów wprost do Wenecji i jeśli dobrze pamiętam to jest to koszt ok. 300zł. Możemy się też wybrać na pół- lub całodniowy rejs, gdzie popłyniemy na którąś z pobliskich wysp, zwiedzimy okolicę Puli a jak się poszczęści to nawet zobaczymy delfiny podczas zachodu słońca. Jeśli byście chcieli wybrać się na taką przygodę, to na nabrzeżu jest kilka punktów oferujących takie wyprawy.
Poza tym Pula i jej port przypominają mi trochę Szczecin tymi swoimi żurawiami, które u nas nazywa się „dźwigozaurami”. Mieszkańcy Puli mają je jednak za wieczora podświetlone na różne kolory. Trochę zazdroszczę.
Morze Adriatyckie
Ostatnie na liście, ale na pewno niemniej ważne! Bo czym byłyby wakacje nad morzem bez kąpieli w nim? Chyba tym samym, co pobyt we Włoszech i nie spróbowanie ani kawałka pizzy. Nie można popełnić takiego faux pas, szczególnie jeśli tym morzem jest Adriatyk. Adriatyk który bezsprzecznie bardzo mocno kusi przejrzystością i kolorem wody.
#CoWażne4 miejscówka do znalezienia przez wpisanie w google „Camping Stoja”. Jakieś 40 minut na pieszo od centrum Puli albo 10 minut autobusem za 11 kun. Po drodze są sklepy z zapasami, a klify po prawej stronie zatoczki, w stronę horyzontu.
Wybieracie się na wakacje w Chorwacji? Zabierzcie ze sobą buty do wody i maskę do nurkowania, bo będziecie żałować i wspominać „ten Daniel to jednak dobrze mówił”. Plaże są kamieniste, skały ostre, a pod wodą można trafić na jeżowce. Niestety takie spotkanie kończy się w 90% przypadków wizytą w szpitalu.
Ale jeśli tylko dobrze się przygotujecie to zostaniecie wynagrodzeni możliwością schłodzenia się w krystalicznie czystej wodzie. Dorzućcie do tego oglądanie muszelek czy kolorowych rybek, które otoczą was jak tylko zastygniecie na chwilę w bezruchu. Poza tym, kto by nie chciał poskakać do wody lub popływać na dmuchanym flamingu?
Co i gdzie zjeść?
Sprawa w przypadku Puli jest niesamowicie prosta. Pierwszej nocy poszliśmy na tapasy do knajpy, której nazwy nie pamiętam, bo było po prostu ok. Drugiego dnia wpadł Tripadvisor i uderzyliśmy dwa razy pod rząd do restauracji „Orfej„, która specjalizuje się w kuchni śródziemnomorskiej. Totalny zachwyt.
Pizza była przepyszna, filet z ryby oczywiście świeży i równie dobrze przygotowany, same plusy 😉 Do tego domowe wino, bardzo fajna obsługa i przystępne ceny – pizza 30-40 kun, ryba 70-80 kun, litr wina bodajże 70-80 kun. Wątpię czy da radę znaleźć coś lepszego i w równie przystępnych cenach. Aha, 1 kuna to 60 groszy.
Chorwacka Pula na weekend – czy warto?
Tak, warto! Możliwości które oferuje chorwacka Pula są naprawdę spore i każdy znajdzie tam coś dla siebie. Od możliwości oglądania wspaniałej rzymskiej architektury i zabytków, przez klimatyczne uliczki i oczarowujące zachody słońca z butelką wina w ręku, po krystalicznie czyste i lazurowo-błękitne Morze Adriatyckie. Do tego dorzućcie Chorwatów o których wcześniej nie wspomniałem, a którzy są bardzo przyjaźni i życzliwi i wydają się być w tym szczerzy.
Czy jest to idealne miejsce na citybreak?
Byłoby, gdyby nie wysokie ceny artykułów w sklepach i dań w pubach i restauracjach. Jakby nie patrzeć, koszty mogą być niższe, niż wyjazd nad polskie morze, jeśli tylko traficie na tanie bilety lotnicze i nie potrzebujecie luksusowych noclegów. Macie przynajmniej pewność, że dopisze Wam pogoda i nie wrócicie zrezygnowani w poniedziałek do pracy. Ktoś mi kiedyś powiedział, że nie można mieć wszystkiego, ale citybreak w Puli jest blisko ideału. Polecam z całego serca, ja się Chorwacją zauroczyłem.
PS. A wy, byliście już w Chorwacji? Co myślicie o citybreaku w Puli? Dajcie znać w komentarzach 🙂
Jesteś tu pierwszy raz? Polubmy się na FB i zostańmy w kontakcie 🙂
Trackbacks
[…] na mojej twarzy. Jeśli jeszcze nie wiecie o czym mówię to zajrzyjcie do ostatniego wpisu klik! i przekonajcie się sami jak fajne jest to miasto […]